Opublikowane: 2017-11-10 15:42:10
Recenzji ciąg dalszy - na początek trochę danych technicznych: sam nóż jest bardzo lekki, bo waży zaledwie 188g! Grubość głowni to 2.5mm, ale uwaga - głownia zwęża się ku końcowi ostrza. Ostrze ma długość 109mm, a cały nóż 226mm. W ręku leży pewnie, rękojeść wykonana jest z tworzywa, a w zasadzie to z gumy TPE. Stal z jakiej wykonano głownie to nierdzewny Sandvik, 12C27, 57-58 HRC.
Nie jest to full tang, czyli nie jest zrobiony z jednego, długiego kawałka stali, jak np. w przypadku modelu Garberg. Ostrze osadzone na tyle głęboko w rękojeści, że można nim bez obawy batonować, czyli rozłupywać kawałki drewna na małe szczapki. Stwarza wrażenie delikatnego, ale to tylko pozory. Cieńsze ostrze, pozwala nam na wykonywanie bardziej precyzyjnych prac, np. "dłubanie w drewnie", czy obieranie ziemniaków Górna krawędź głowni nie jest zeszlifowana na gładko, dzięki czemu nóż świetnie współpracuje z krzesiwem.
Pochewka typowa dla Mory, czyli sztywna, z tworzywa, nóż bezpiecznie w niej siedzi i nie musimy obawiać się, że wypadnie. Nawet do góry nogami! W zestawie multi-mount dodatkowo znajdziemy zapięcie na zatrzask, uspokoi to nasze myśli o zagubionym nożu. Nóż testowałem zarówno z zapięciem, jak i bez niego, wszystko sprawdzało się znakomicie. Nasz multi mount pozwala na mocowanie go w rożnych konfiguracjach, czy to z systemem MOLLE, taśmą na szelce w plecaku, czy nawet na zwykłym troku. Pomimo posiadania kilku noży, w tym jednego ręcznie robionego, najbardziej przywiązałem się właśnie do Kansbola. Mamy tu do czynienia z uniwersalnym nożem, którym z łatwością wykonamy prace precyzyjne, jak i cięższe zadania obozowe, dodatkowo będzie pomocny przy krzesaniu ognia.
Czy warto trochę dozbierać zamiast kupować coś tańszego? Zdecydowanie tak, jeśli nie jest to nasz pierwszy nóż.
Z czystym sumieniem nożyk ten, można mianować jednym z lepszych, seryjnych, noży bushcraftowych.
Bartosz.